W warunkach stałej rywalizacji o klienta zdecydowanie najłatwiej jest stracić udziały na rynku, ale przeważnie jednak w długiej perspektywie biznes zyskuje, jeśli jest naciskany przez konkurentów. Oczywiście nie wszyscy właściciele czy udziałowcy firm są w stanie podejmować dobre decyzje w sytuacjach krytycznych, ale w świecie nowoczesnych technologii nieustająca presja otoczenia i świadomość, że inni wciąż pracują nad innowacjami i udoskonalaniem swoich produktów, powinna działać motywująca i ambicjonalnie. Marki, które nie są w stanie rozwijać się i poszukiwać nowych możliwości, z pewnością długo się nie utrzymają, tak samo jak te, które nie będą chciały uparcie dostrzec oczywistej zmianie trendów. Tak zrobiły w swoim czasie chociażby Kodak i Nokia – dwie firmy kojarzone niegdyś z niesamowitą innowacyjnością i najbardziej pożądanymi globalnie produktami świata.
Przez wiele lat firmy te jedynie notowały wzrosty, prezentowały wyjątkowo ciekawe produkty, otwierały kolejne sieci dystrybutorskie i linie produkcyjne i martwiły się wyłącznie o utrzymanie doskonałego wizerunku marki. W tym czasie inżynierowie ich nawet pracowali i byli w stanie przygotować chociażby dotykowe telefony wielozadaniowe albo cyfrowe aparaty fotograficzne, ale szefostwo wielokrotnie odmawiało uznania tych nowych kierunków strategii. Odrzucanie przez wiele lat oczywistych zmian kosztowało te marki wiele, ale w niewątpliwie jest jeszcze dla Nokii przynajmniej szansa na odbudowanie części starego imperium. Oczywiście nie będzie to już ta sama marka, chyba że uda jej się stworzyć coś absolutnie wbrew dotychczasowym trendom i tym razem utrzeć nosa niczego nie spodziewającym się gigantom spod znaku Apple, Google czy Samsunga.
Konieczność stałych inwestycji
Ten kto nie inwestuje i nie rozwija się, ten praktycznie się cofa, ponieważ całe otoczenie biznesowe z dnia na dzień myśli tylko nad sposobami dalszego rozwoju. Oczywiście w sektorze technologicznym ciężko jest zagwarantować sobie przewagę rynkową i trwanie tylko środkami finansowymi, co pokazuje przykład Nokii. Fiński gigant przez długie lata zarabiał najwięcej na rynku wśród producentów i dostawców technologii komórkowych, a mimo to przeoczył możliwość wydania ułamku ze swojego rocznego budżetu na badania w tych kierunkach, które były niezbędne. Przegapienie ery mobilnych telefonów i mobilnego Internetu niejedną firmę kosztowało krocie, dlatego dzisiaj wielu inwestorów chętniej sięga do kieszeni, nawet jeśli nie są w stu procentach pewni sukcesu jakiejś koncepcji informatycznej czy technologicznej.
Zyskują na tym małe przedsiębiorstwa technologiczne i nieduże biura informatyczne, które są w stanie o wiele szybciej i skuteczniej pozyskać kapitał nie tylko na start i pierwsze kluczowe zadania, ale także na całkiem poważne rozkręcenie produkcji, zatrudnienie dodatkowych pracowników czy nabycie budynków i linii produkcyjnej. Przejście od pewnej koncepcji biznesowej charakterystycznej dla współczesnego modelu biznesowego start-upu, do zorganizowanej działalności gospodarczej zakrojonej na globalną skalę, wymaga już nie tylko odpowiednich pieniędzy, ale know-how i zaplecza logistycznego oraz organizacyjnego.